Szczególną rolę w wyobraźni i obrzędowości odgrywa noc z 1 na 2 listopada, miedzy uroczystością Wszystkich Świętych a Dniem Zadusznym, zwana nocą zaduszkową.
Jeszcze w XIX wieku starano się w Polsce nie wychodzić z domu w noc zaduszkową, nie udawano się w podróż, nie odwiedzano sąsiadów, ponieważ wierzono, że na drogach i w obejściu straszą umarli. W niektórych regionach zamykano tej nocy karczmy, zakazane były muzyka i śpiewy. Nie zbliżano się także do kościoła, gdyż zmarli księża mieli odprawiać msze dla innych zmarłych. W wielu parafiach zostawiano na tę noc mszał na ołtarzu i otwarte drzwi świątyni, aby dusze mogły wejść do kościoła.
Do początków XX wieku przygotowywano w wieczór zaduszkowy potrawy i alkohol, które zostawiano przy progu dla zmarłych. Zwyczaj zakazywał nocą zaduszkową wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy , które nawiedzały miejsca, w których przebywały za życia. W „godzinę duchów” nocy zaduszkowej, miały one dawać znać o swojej obecności stukaniem, skrzypieniem podłóg, sprzętów, uchylaniem drzwi, szumem, iskrami w kominie, czy też innymi sposobami. Niektórym ukazywały się jako cienie, ogniki lub światełka, niekiedy pojawiały się w swej dawnej postaci.